Jestem wegetarianką od jakiegoś czasu. Ciężko mi sobie wyobrazić, że
mogłabym powrócić do jedzenia mięsa. Przestałam je jeść z powodów raczej
poglądowych, można nawet powiedzieć ideologicznych (chociaż nie lubię tego
słowa, ma zbyt wiele negatywnych konotacji), a nie z powodu wyboru zdrowego
stylu życia.
Ludzie często myślą, że wegetarianin to osoba, która ma obsesję na punkcie
zdrowego odżywiania i je tylko liście
szpinaku i sałaty na zmianę. Ja temu stereotypowi zdecydowanie zaprzeczam.
Prawie codziennie zjadam przed snem tabliczkę lub pół tabliczki czekolady, a
mimo to jestem zadowolona ze swojej figury i utrzymuję mniej więcej tę samą
wagę. Nie wiem, czy to zasługa tego, że nie jem mięsa, czy kwestia przemiany
materii (która poprawiła mi się od czasu wczesnego dojrzewania),
ale czekoladę mogę jeść właściwie bez ograniczeń. Za czasów gimnazjum
ważyłam chyba więcej niż teraz, ale wtedy nie byłam jeszcze
wegetarianką, no i byłam trochę niższa. I o dziwo, jadłam mniej czekolady niż
teraz.
Nie oznacza to oczywiście, że żywię się tylko słodyczami. Staram się jeść
dużo produktów zawierających soję: jem kotlety sojowe, kanapki z pasztetem
sojowym, czasem też piję mleko sojowe, ale tylko smakowe, bo naturalnego nie
lubię. Staram się też często jeść produkty zawierające szpinak, np. naleśniki
ze szpinakiem lub pierożki (polecam! Szczególnie te z „Wiking Baru”). Nie
gotuję, dlatego, że nie umiem, nie lubię i wcale nie chcę się nauczyć. Odżywiam
się na mieście. Znam kilka fajnych miejsc, w których każdy wegetarianin może
dobrze najeść się do syta. Czasem też lubię zjeść jakiś „wegetariański fast
food”. W moim przypadku jest to kanapka z „Subway” z potrójnym(!) serem i
kotletem sojowym oraz oczywiście z sosem cezar lub z musztardą miodową. Staram
się także jeść w miarę często orzechy włoskie i ziarna słonecznika.
Nie jestem weganką i jem dużo produktów nabiałowych. Uwielbiam mleko i
chyba nie mogłabym bez niego żyć. Ale jak już pisałam, moją prawdziwą obsesją
jest czekolada. Kocham czekoladę, a ona chyba kocha mnie, bo mam wrażenie, że
im więcej jej jem, tym jestem chudsza. Może dlatego, że czasami moim obiadem
jest właśnie tabliczka czekolady?
Zdjęcia: Internet, w szczególności tumblr.com i moje zdjęcia