Pomimo iż nie jestem rodowitą Warszawianką, bardzo lubię to miasto. Co
więcej, uważam, że w Polsce mogę mieszkać jedynie tutaj.
Warszawę lubiłam od zawsze. Jako dziecko, cieszyłam się na
każdy wyjazd do niej. Przede wszystkim podobał mi się ruch, życie jaki mogłam
zaobserwować na ulicach. Fascynowali mnie ludzie, którzy wydawali mi się dużo
ciekawsi niż w moim mieście. Sądziłam wtedy, iż mogłabym cały dzień
przesiedzieć pod Rotundą, obserwując przechodniów. Dzień spędzony w Warszawie
był także okazją do zakupów, które wtedy wręcz uwielbiałam.
Gdy tylko przeprowadziłam się do Warszawy, zaczęłam odkrywać to miasto dla
siebie. Nie ma we mnie chyba czegoś takiego jak lęk przed nieznanym, a
przynajmniej jeśli chodzi o odkrywanie nowych miejsc. Nie było linii
autobusowej, do której bym nie wsiadła. Dlatego dziś mogę powiedzieć, że
naprawdę dobrze orientuję się w komunikacji tego miasta. Śmiało można pytać się
mnie o drogę. Dużo też spacerowałam i odkrywałam nowe dla mnie ulice. Muszę
powiedzieć, że bardzo to lubię. Wręcz uwielbiam błądzić w miastach, które są
dla mnie jeszcze zagadką. Spaceruję po nieznanych ulicach i wchodzę do
kamienic, w których przecież nie wiem kto mieszka, tylko po to, by zobaczyć
widok z ich okien. W tamtym czasie chodziłam także na dużo koncertów. Bardzo dobrze wspominam m.in.
koncert Placebo na Torwarze.
Dziś
już postrzegam Warszawę nieco inaczej. Przede wszystkim zniknęła moja
fascynacja ludźmi ze względu na ciekawy sposób ubioru. Faktem
jest też, że aż tylu ciekawych ludzi w Warszawie teraz nie widzę. Widać
kiedy
byłam młodsza, patrzyłam na to wszystko
przez kolorowy filtr. Teraz też w ogóle nie postrzegam Warszawy jako dużego
miasta. Wręcz wydaje mi się mała. W końcu nie umywa się do innych stolic
europejskich. Ale może myślę tak też dlatego, że ‘przeszłam ją’ i
‘przejechałam’ autobusem wzdłuż i wszerz?
Zdjęcia: Internet i moje własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz